piątek, 17 maja 2013

widocznie niebo ma do opłakania sporo, dlatego daje klimat przemijania tym wieczorom.

Pospolity wieczór w Gdańsku? Spacerek po plaży, gdzie piasek grzęźnie pod paznokciami, a zimna woda podrażnia receptory czuciowe. Niepospolity? Wykrzykiwanie imienia siatkarza na klatce schodowej, w międzyczasie zaciąganie się mentolowymi Marlboro.
Mam gdzieś, że jakże upierdliwa sąsiadeczka spod siódemki w każdej chwili może wyskoczyć z mieszkania, prezentując Grześkowi swoją owulację na głowie, mam gdzieś, że wszelkie młode matki zbesztają mnie za budzenie ich śliniących się pociech, mam gdzieś, że zagłuszę staremu Wiśniewskiemu rozpierdalający się na kawałki telewizor. Łomaczowi seksu się po prostu nie odmawia. Nawet w takim miejscu, jakim jest klatka schodowa.
Barierka wrzyna mi się w tyłek, tak jak zamek jego bluzy w przedramię. Czystość majtek ginie pod podeszwą jego ogromnych buciorów, tak samo jak ginie delikatność. De facto, Grzegorz nigdy nie był subtelny w erotycznych podbojach. Wsadzał najszybciej, jak tylko mógł, robił to tak, jak ustawa pornolska zobowiązuje, ciągnął za włosy, przy okazji uszkadzając ich strukturę, a kończył wiadomo w jaki sposób. I tym razem plan na seks idealny nie ulega żadnej zmianie. Ewentualnie mój biust na następny raz już może czuć się zagrożony, tak brutalnie muskany przez jego palce.
Mentolowy zapach roznosi się po całym mieszkaniu. Jego buty wegetują gdzieś w rogu taniej kanapy, gdzie na co dzień przebywa moja garderoba. Po raz enty, tyle że tym razem w innym miejscu i scenerii, wodzi nosem po moim karku, podgryzając jego skórę, po raz enty jego wielka ręka ląduje pod moją bluzką, już nieźle rozciągniętą po wcześniejszych wariacjach, po raz enty wodzi paznokciami wolnej dłoni po moim podbrzuszu, specjalnie zahaczając o fakturę upaćkanej bielizny.
- Po cholerę ci te majtki? - mruczy wprost do mojego ucha.
- Żebym nie wyziębiła sobie tyłka?
- Przy mnie twój tyłek będzie wiecznie gorący, Słoniaczku.
- Powiedziałabym, że obolały.
- Może rozmasować?
- Kretyn.
Śmieje mi się prosto w dekolt, czyli miejsce najczęściej oblegane przez jego słodką buźkę. No, nie licząc może innej strefy erogennej. Tej między nogami, oczywiście.
- Wiesz, dlaczego wolę ciebie od poprzednich?
- Bo jestem dostępna dla ciebie o każdej porze dnia i nocy? - jego rozbrajający śmiech obija się o ściany pokoju.
- Nie tylko. Ty, jako jedna z nielicznych, zaakceptowałaś moje humorki i wymagania. Nie uciekłaś przed wizją otwartego związku.
- Czemu miałabym uciekać, skoro moja wizja jest bliźniacza do twojej? - bawię się jego ciemnymi włosami, tak gryzącymi się w stosunku do moich. - Miłość jak z taniej komedii romantycznej mnie nie kręci.
- A seks?
- Jak z wymienionej przeze mnie komedyjki?
- Nie. Jak z pornola, których w internecie od cholery.
- My nie potrzebujemy tych wybujałych filmów do wzorowania się, Grzesiu. Lepszy seks z własnej inicjatywy.
Ta, czyli taki, jaki funduje mi każdego wspólnego wieczora. Może i tego również? Na to pytanie mogą mi odpowiedzieć jedynie jego usta, tak przyjemnie napierające na moje.

Nie przeszkadza mi wodospad spływający prosto z zachmurzonego nieba, nie przeszkadza mi przemoczone w każdym możliwym procencie ubranie, nie przeszkadza mi chłód drażniący moje wyziębione ciało. Dla niego jestem gotowa stanąć w letniej sukience na biegunie północnym, wskoczyć do jeziora z przeręblą, znaleźć się w epicentrum trzęsienia ziemi. Byleby tylko ujrzeć jego uśmiechniętą twarz, roześmiane oczy, byleby ujrzeć jego samego. Chociażby na ułamek sekundy.
Moje serce fika koziołki, kiedy widzę pomarańczowo-czarny autobus podjeżdżający pod miejscową halę. Niezwłocznie biegnę w jego kierunku, nie zważając na tłum ludzi czyniących to samo. W końcu wygrana z Bełchatowem obliguje do podziękowań.
Przepraszam każdego, kogo musnęłam chociażby paznokciem, przepraszam każdego, komu zatarasowałam drogę. Oni tylko się uśmiechają. Rozumieją. Rozumieją moją tęsknotę za definicją szczęścia ukrytą w tej jednej osobie. W Zbyszku Bartmanie.
Wychodzi z autokaru jako pierwszy, jak to ostatnio notorycznie mu się zdarza. Na jego lico wkrada się szczery uśmiech, co sygnalizują dołeczki w policzkach, widząc tak liczną grupę wiernych kibiców Jastrzębia. Jednakże swój najpiękniejszy uśmiech zachowuje tylko dla mnie. Nawet nie wiem, w którym momencie ginę w jego umięśnionych ramionach. Obracamy się wokół własnej osi, on wplatając palce w moje zmoknięte i poplątane włosy, ja wodząc dłonią po jego ciepłym karku. Olewamy otoczenie, olewamy wszystko, co dzieje się dookoła nas. Najważniejsi jesteśmy my dwoje, nasze złączone w gorącym pocałunku usta, jego słodkie Tęskniłem za tobą, jego subtelny dotyk. Nie lubię, kiedy wyjeżdża. Ale uwielbiam, kiedy wraca. Kiedy znów możemy zatracić się tylko w sobie.
Mokre od deszczu ubrania, po przekroczeniu progu mieszkania, same zsuwają się z naszych ciał. Błyskawicznie lądujemy pod prysznicem, nadzy, spragnieni bliskości, delikatności. Gorąca woda nie tylko rozpala skórę, ale także i zmysły. Uwielbiam, gdy palcami nasączonymi żelem pod prysznic błądzi po moich udach, ramionach, piersiach, uwielbiam, gdy swoimi zwinnymi dłońmi myje moje sięgające do pasa włosy, uwielbiam, gdy po oczyszczeniu z potu i nieświeżości łączymy się w jedną całość. Znów pojękuję mu prosto w usta, znów wbijam paznokcie w jego plecy, znów pozwalam mu szeptać rozczulające słowa. Nie jest brutalny, agresywny, nie robi mi krzywdy, nie zmusza mnie do czegoś, czego wcale zrobić nie chcę. Dostosowuje się do moich pragnień, czasami bardziej wyzwalających emocje, czasami mniej. Jednakże zawsze dających nam obojgu satysfakcję.
Przeżywam chwile ekstazy nie tylko w czasie kąpieli. Przeżywam je również w naszym wspólnym łóżku, które jest świadkiem kolejnego aktu miłosnego. A w następstwie samemu mu takie minuty daję, mimo iż seks oralny w ogóle mnie nie kręci. Głupie, czyż nie?
- Kocham cię, wiesz? - mruczę mu do ucha, kiedy leżymy pod pościelą, owładnięci wspólnie przeżytymi chwilami.
- Wiem, Miodziku - topi swoje usta w fakturze moich, uciskając moją prawą pierś. - Wiem to od bardzo dawna.
- Chciałabym, aby takie chwile były codziennością, abyśmy mogli cieszyć się sobą w każdej sekundzie życia.
- Mam ci zagwarantować, że tak będzie?
- Nie musisz. Wierzę w twoje zapewnienia.
- A w miłość do utraty tchu wierzysz?
- Dlaczego o to pytasz?
- Bo moje serce krwawi, płuca przestają pracować, a ciało doznaje rozsypki na myśl, że kiedyś mógłbym cię stracić. I choćbym miał zgubić wszystko co w życiu najcenniejsze, to nie pozwolę, aby odebrano mi spoiwo szczęścia. Nie pozwolę, aby odebrano mi ciebie.


tak dla wyjaśnień - Grzesiu jest w Lotosie, a Zbysiu w Jastrzębiu.
erotyka będzie, ale nie taka jak w perwersji. bardziej jej namiastka. ale będzie. często.

zdecydowanie ponosi mnie fantazja w wątku Honoraty i Bartmana. cóż, wszystko co dobre kiedyś się skończy. i tu tak będzie.

ogarniacie Sonię i Grześka? ha, ja też nie. 

38 komentarzy:

  1. ja też nie ogarniam tej dwójki;p ale dzięki temu jest jeszcze ciekawiej:D związek Zbysia jest taki idealny aż nie mogę sobie wyobrazić żeby coś miało się między nimi popsuć:) ale jak widać zaskoczysz nas jeszcze:D

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tu nic nie ogarniam :-)
    Czekam na kolejna część ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ich ogarniam. Jakże prosty i logiczny układ. Serio, chociaż wizja każdorazowego seksu jak z pornosa mi się nie widzi, odmiana w tym temacie bywa przydatna. Za to wizja Bartmana idealnego że nie porównam do tego co mi się na usta ciśnie to zaczyna mnie lekko brzydzić xD Że tak powiem nie kupuję ;)
    xoxo K.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tu ogarniać? Prosty układ. Żadnych zobowiązań, żadnych oczekiwań, żalu, kłótni. Wiadomo, że do czasu, ale póki co jest miło. Za to nie ogarniam drugiej pary. Nie pasuje mi do Zbyszka takie przesłodzenie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co tu ogarniać? Proste. Żadne zobowiązania i już. A do naszego Zbysia takie słodkie słówka jakoś mi nie pasują. Nie wiem czemu

    OdpowiedzUsuń
  6. Po zakończeniu Perwersji już się bałam, że nie będziesz pisać.
    Za bardzo jeszcze nie rozumiem tej historii, czuję, że to będzie coś innego. Póki co bardziej do gustu przypadli mi Grzesiek i Sonia. Hehe ciekawe dlaczego...
    Zapraszam również do mnie http://proud-of-volley.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Superrr i czekam na kolejny ;)
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział w wolnej chwili
    http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/2013/05/16/rozdzial-46-wspomnienia-i-niepopelniony-blad/

    OdpowiedzUsuń
  8. Grzesiek, asjfgaskgnwejg *____* Jak moje treflowe serducho stęskniło się za czytaniem o nim w opowiadaniach. Podoba mi się on i Sonia. Zgadzam się z ich filozofią życia, heheszki. Bartman jak Jastrzębiak jeszcze, hm.. kiedy to było! Ale łączysz moje dwa ukochane miasta i drużyny siatkarskie, chwała Ci za to <3
    Pozdrawiam,
    Chiyeke/ nieprzewidywalni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. grzesiu zawsze spoko. hahahaha, dialog; po co Ci majtki rozbroił mnie. <3

    partówka druga na http://la-partita.blogspot.com/, zapraszam Kajdi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na grzech szósty; http://zbyt-grzeszni.blogspot.com/ :)

      Usuń
  10. zawsze spoko <3
    wydaje mi się, że porządnie namieszasz.
    iśka

    OdpowiedzUsuń
  11. No siema ;) Hmmm niby wiem, o co im chodzi, ale wątpię czy długo w tym układzie wytrzymają. Wierzę, że odnajdują spełnienie w seksie, ale każdy w końcu zaczyna chcieć czegoś więcej.
    Przecież Honorcia i Zibi są bardzo dobrym kontrastem do poprzedzającej pary ;) Niechże chociaż oni będą szczęśliwą parą z prawdziwego zdarzenia :) Bardzo miło się o nich czyta :) Nie psuj, niedobra ty ;p
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Dwa różnie wyglądające układy. W moim rozrachunku co dziwne wybrała bym ten układ z Grześkiem. Nie wiem najwidoczniej bycie w wieloletnim związku mi się znudziło ;) A Grześka tu wielbię bo jest tak inny od spotykanych przeze mnie Grześków na innych blogach. Otwarty związek zły nie jest. Problem zaczyna być wtedy gdy jedna ze stron oczekuje czegoś więcej.
    Zakochany Bartman, zakochana Honorata. Nie drażni mnie to ale podejrzewam jak tych słodkości będzie za dużo to i nawet taki Zbyszek mi nie pomoże bym znów go polubiła. Ale dajmy mu tu czas, bo jak piszesz nie do końca zawsze będzie słodko.
    Alleluja nie zapomniałam ze dziś nowy tutaj, chyba sobie medal sprezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  13. załóż fanpage na facebooku, skoro nie informujesz, i tam zostawiaj informacje. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie.
      nie bawię się w takie cuda. żadnych fanpejdżów nie będzie. piszę dla tych, które chcą to czytać, a nie dla rozgłosu na tym społecznościowym portalu.

      Usuń
    2. A co za problem dodać sobie bloga do linków w przeglądarce i po prostu patrzeć w piątki czy coś jest?
      xoxo K.

      Usuń
  14. Dwie pary są tutaj zupełnie inne i to mi się podoba :) Grześ preferuje otwarte związki co na dłuższą metę go wykończy ale cóż młody chłopak da radę ;) Zbyszek i Honorata to zupełnie inna para. Tam więcej czułości, bliskości w pełnym słowa znaczeniu. Ona go kocha, ale Zbysiu jej nie odpowiedział, że ją kocha. Dziewczyna będzie cierpieć jak znajdzie nowy model.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja ogarniam Sonię i Grześka i są zajebiści w całej swej zajebistości. Cudni są i generalnie ich wątek mnie powalił na kolana, i nie chciałam aby się kończył. Honorata i Zbyś są tacy słodziutcy, że boję się, iż nabawię się cukrzycy, ale to takie słodkie, że nawet nie rzygam tęczą. I cieszę się, że popsujesz im tę sielankę, będzie bardziej ponuro :).

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja nie ogarniam Sonii i Grzesia, ale mimo to ich uwielbiam :D Są zajebiści i wiedzą co zrobić aby powalić mnie na kolana ;) Za to Zyś i Honorata są od nich diametralnie inni i ich również uwielbiam. Są wręcz przesłodcy z tą swoją miłością, uwielbieniem do siebie nawzajem. Mam nadzieje, że nic ani nikt nie zaburzy tego ich szczęścia. I już czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jest idealnie! Świetni bohaterowie, ciekawa historia. I zakochałam się w twoim stylu pisania! Pięknie piszesz!!! Na pewno będę wracać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. nie mogę się nadziwić czytając o takim Zbyszku. to jest aż dla mnie nie pojęte, że człowiek, który kojarzy mi się jedynie z zaciągnięciem kobiety za włosy do jaskini, może obrócić swój charakter o 180stopni. nie mówię, że to źle. to bardzo dobrze. ciekawi mnie tylko jedno, czy tak zostanie do końca? sonia i grzegorz? idealnie dobrani. czego chcieć więcej? więcej ich udziału w tym opowiadaniu ;) Pozdrawiam, E. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. O.o Zbyszek ułożony, "grzeczny" spokojny?! no nie... nie wierzę... O.o Podoba mi się to. Te dwie pary są zupełnie różne. Przecież Sonia i Grzesiek to normalnie jak nie wiem co xD

    OdpowiedzUsuń
  20. Zbychu i słodkie, czułe słówka? :o nienormalne! :D Tym bardziej że niemalże przez całą Perwersję był.... chamowaty. Ale nie przeszkadza mi to ;) wręcz przeciwnie! :D
    A Sonia i Grześ- no przecież całkowite przeciwieństwo! co będzie dalej? :) czekam... :*
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach tak, zapomniałam- piosenki zajebiste!
      I <3 HuczuHucz :)

      Usuń
  21. Ni cholery nie mogę się przyzwyczaić do takie Zbyszka ;)
    Rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Podoba mi się zarówno jedna, jak i druga para. I sama nie wiem która bardziej. Bo Sonia i Grzegorz są tacy szaleni, wręcz zwierzęcy, a z kolei Honorata i Zbyszek słodcy aż do bólu, delikatni i czuli. Grzech, majtki jednak czasem się przydają, wiesz? ;p
    A seks na klatce to czysta adrenalina. Nigdy tego nie praktykowałam, ale z takim ogierem jak Łomacz chętnie bym spróbowała *.*
    Zastanawiam się kiedy zamierzasz zburzyć tę obustronną sielankę. Bo zakładam że nie dasz im żyć spokojnie w swoich łóżkach ;p
    Buziaki, S. ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. Żadnych zobowiązań, żadnej rozpaczy, żadnego bólu, ja ogarniam. Jednak bardziej skłaniałabym się ku niezrozumieniu tej drugiej pary, no bo taki obraz Zbyszka to mi nie pasuje, w ogóle. On i takie czułe słówka, takie zachowania? Bartman, co się z Tobą dzieje?! Mimo, iż jest to baardzo urocze to jakoś nie mogę się do Zbyszka w takim wydaniu przekonać, może później mnie do siebie przekona, a to są jeszcze pozostałości po anielskiej perwersji?! Może, chętnie sobie poczekam na to ''później'' :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Zapraszam cię na moje nowe opowiadanie "Obiecywałeś..." znajdziesz je na stronie
    http://pamietnikzgwalconej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak ty to robisz, że wszystko, co piszesz, jest takie genialne, co? :) Sonia i Grzesiek są genialni w swoim wolnym związku, bo po co się wysilać? A Zbysiu i Honorata są słodziutcy, ale na razie to dobrze. :P

    OdpowiedzUsuń
  26. Zbyszek słodki, kochający, czuły? Jakoś ciężko mi go sobie takiego wyobrazić. Może i jestem wredna, ale mam nadzieję, że w związku Zbysia i Honoraty niedługo przestanie być tak idealnie. W końcu Bartman nigdy nie jest i nie będzie tak do końca poukładany...
    Sonia i Grzesiu układ idealny.Wolny związek, bez żadnych zobowiązań. Przynajmniej nikt nie zostanie zraniony. Jednak coś tak czuję, że w końcu między nimi powstanie jednak coś więcej ;)
    Pozdrawiam A. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Bartman jak nie Bartman. Zawsze chamski, arogancki, twardy i niekompromisowy, a tu prosze. Grzesiu taki seksmaniak? No prosze :D Czekam na kolejny, jak mozesz informowac za pomoca gg... ;))

    OdpowiedzUsuń
  28. UWIELBIAM TO!!
    Jeśli chodzi o Bartmana, to dobrze wiesz, że ja go przyjmę w każdej ilości. Bez względu na to jaki jest ;) Jednak jest słodko między nim a Honoratą. Bardzo słodko. Jednak mi się podoba, bo nie mdli ;)
    Relacje takie, jakie są między Sonią i Grześkiem ciężko ogarnąć. Jednak ja ogarniam. Takie układy przepełnione fizycznością, wolne od uczuć, nasączone tylko pożądaniem, czasami są lepsze od stałych związków. Przynajmniej nie cierpisz, nie płaczesz, nie przeżywasz... No chyba, ze zaczyna ci zależeć...
    Kochana wracam! W końcu ;) Więc przynajmniej tu będę systematycznie :D
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja tam ich ogarniam xd Wolny związek, bez zobowiązań i git ;d
    Obie pary są inne i to mi się podoba ;p
    Aż miło czytać o szczęściu Zbyszka i Honoraty. Aż chciałoby się, żeby tak było zawsze. A ty chcesz im to psuć? ! Nie możesz! :D
    Będzie sek= ja szczęśliwa :D
    Pozdrawiam ciepło, Kinga ;*

    OdpowiedzUsuń
  30. Oszszsz no Zbysia to ja biorę pod każdą postacią. Raz przerysowujemy go pokazując jako skończonego chama, innym razem przeginamy w drugą stronę, a zwykle ludzie są tacy pośrodku. Bo Zbyś to miły chłopak jest nawet jak ochlapie biednego przechodnia rzeszowskim błotem. Szkoda tylko, że w Rzeszowie już gonie spotkamy:(

    OdpowiedzUsuń
  31. Dojrzałam do tego, by skomentować to opowiadanie :D A tak na poważnie to ostatnio nie byłam w formie i stąd moje opóźnienie. Ja muszę powiedzieć, że na chwilę obecną wszystko ogarniam i wszystko mi się podoba, nawet Zbyszek nie gryzie mi się z rolą romantycznego mężczyzny, mimo że ostatnio mam do niego afront. Bardzo malutko czytałam i czytam opowiadań z Grzesiem Łomaczem, ale to taki typ, który podoba mi się w każdej kreacji. Pokuszę się dalej i napiszę, że podoba mi się każdy siatkarz w twojej kreacji :)
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  32. Dzięki Tobie uzależniłam się od piosenki przewodniej. Przecudowna!
    jejku, Zbychu i Honorata są uroczy! Ledwo ich "poznaję", a już przypadli mi do gustu. :)
    Za to Grzesiu i Sonia? Hmm, chyba tęsknisz za perwersją? Mi to odpowiada ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  33. Bartman w takim wydaniu mi się bardzo podoba, ale za cholerę się do niego nie mogę przyzwyczaić. Zawsze to on był tym "złym" haha xD Rozkręca się to wszystko. Ja także podpiszę się pod tym, że dzięki Tobie uzależniłam się od piosenki przewodniej. Grzesiu i Sonia jak najbardziej pojechali ostro, ale ja lubię takie sceny w Twoim wydaniu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  34. A ja sobie będę ostatnia w komentowaniu, a co! :)

    Grzesiek i Sonia? Jeśli im odpowiada związek na takich zasadach, to ja tu nie mam nic do gadania i w pełni ich akceptuję! :) Wiedziałam, że wątek erotyczny będzie tu częstym gościem. :)

    Miśku, Ty wiesz, że ja uwielbiam Bartmana w takim wydaniu, prawda? Mogłabym czytać w nieskończoność, a zapewniam Cię, że by mi się nie znudziło... Wiele osób, jak widzę, nie może się przestawić, przyzwyczaić do takiego Zbyszka; Zbyszka, który jest czuły, delikatny, opiekuńczy, kochający, który jest idealny! Ja nie mam z tym problemu. :) Ale przecież taki był zamiar tego opowiadania, czyż nie? :) Śmiało mogę powiedzieć, że cel został osiągnięty, Caroline! :* :)

    całuję,
    Pati

    OdpowiedzUsuń