- Panie Łomacz, proszę się zatrzymać! To panu nic nie da! - nawoływania policjantów przez megafon spływają po nim jak po psie. Biegnie dalej, jakby miał jakieś akumulatory czy baterie w tyłku.
Coraz bardziej się oddala, a ja mam coraz mniej sił. Zrzuciłam już bluzę, zrzuciłam buty. To nic, że kamienie podrażniają mi stopy, a faceci gapią się na skaczące w ciemnym staniku cycki. Dla mnie najważniejsze jest dopadnięcie Grzegorza. Nie pozwolę, aby nie zapłacił za swoje czyny.
- Wracaj tu, tchórzu! - krzyczę, mimo iż płuca chyba zgubiłam na drugim kilometrze za sobą. Dopiero policyjny motor pozwala mi odetchnąć.
Po co on to robi? Po co ucieka? Przecież doskonale wie, że nie wywinie się od odpowiedzialności. Doskonale wie, że tak czy siak zostanie złapany i osadzony. Duma mu na to nie pozwala? Sam nie może się przyznać do błędu? Ktoś musi to na nim wymusić?
Zbliżamy się do jedynego mostu w okolicy. Znów biegnę za nim. Jest coraz bliżej. Nie rozumiem, dlaczego się zatrzymuje, dlaczego patrzy na mnie tymi swoimi niebieskimi ślepiami. Nie rozumiem, dlaczego staje na tym kurewskim murku. Przebieram nogami jeszcze szybciej. Mięśnie mnie bolą, dostaję cholernych skurczy, ale robię to dalej. Krzyczę, przy okazji płacząc, aby tego nie robił. Dlaczego nie słucha? Dlaczego jego osoba leci w dół, zderzając się z taflą wody?
Przez jakieś siedem sekund patrzę się na rozpływające okręgi jak opętana. Mam wrażenie, że ziemia się pode mną rozstępuję, że pioruny trzaskają we mnie jak oszalałe, że porywa mnie fala wrzącej lawy. Może przez to robię to, co robię właśnie teraz?
- Niech pani nie skacze! Tam jest płytko! - szkoda, że nie powiedział mi tego, zanim moje stopy oderwały się od mostu. A może nie szkoda?
Woda. Woda okalająca całe me ciało, wlewająca się do uszu, nozdrzy, rozchylonych ust. Wygięte ciało i kurewsko bolący kręgosłup po zderzeniu z podłożem. Dlaczego mój własny mózg sprowokował mnie do czegoś takiego? Po co ja to zrobiłam? Po co zmarnowałam sobie życie dla jakiegoś frajera o ponadprzeciętnym wzroście? Może dlatego, że tak naprawdę zaczynałam go kochać, bo był mi najbliższą osobą, bo był kimś, dla kogo zawsze chciało się wstać, a następnie zasnąć? Tylko czy było warto?
Mimowolnie otwieram szerzej usta. Czuję ciecz wypełniającą me płuca. Nawet się nie miotam, po prostu się duszę. Nie mam czym oddychać, przestaję widzieć, przestaję reagować na cokolwiek. Nawet nie wiem, czy Łomacz już wyzionął ducha, czy może go odratowali, czy może targnęłam na swoje życie, dla niego, za darmo.
Jak miło czuć tę błogość, ten spokój, widzieć przebłyski tego charakterystycznego światła. Nic nie boli, nic nie dręczy. Biało, ciepło, przyjemnie. Ale i tak mu się oberwie. Niezależnie, czy to w piekle, czy to w niebie. Łomacz, jesteś skończony. Choć i tak cię kocham. Chyba.
Ciekawe, czy na drugim świecie mają wygodne łóżka.
- Nie, to niemożliwe.
Siedzę na fotelu ginekologicznym w kompletnym bezruchu. Słowa pani ginekolog niszczą cały mój dotychczasowy światopogląd. Wywracają wszystko do góry nogami.
- Możliwe. Gratuluję, jest pani w ciąży.
- Jakim cudem? Przecież wcześniej poroniłam. Nie powinnam mieć możliwości urodzenia kolejnego dziecka.
- To brednie wyssane z palca. Nikt nie powiedział, że poronienie jest katem. Prawda, ostatnio coraz częściej tak się zdarza, że kobieta po stracie maleństwa ma problemy z zajściem w ciążę. Ale pani się udało. Nic, tylko się cieszyć.
Opuszczam gabinet zszokowana, rozradowana do granic możliwości. Od gwałtu dzień w dzień wmawiałam sobie, że to ostatnie dziecko, jakie miało okazję choć zacząć się rozwijać w moim łonie, że bycie matką tak po prostu nie jest mi pisane. Może powinnam się w końcu zacząć cieszyć, że chociaż raz na jakiś czas się mylę w swoich przewidywaniach?
Światło słoneczne tak niemiłosiernie rozgrzewa moje ciemne włosy, zarumienia skórę. Totalnie to ignoruję. Wzrokiem szukam Zbyszka. Nie zajmuję mi to zbyt wiele czasu. Stoi po drugiej stronie jezdni, oparty o Audi, z tymi swoimi nowymi Ray Banami na nosie.
Nie wiem, co mną kieruje, dlaczego zamiast na spokojnie dotrzeć do niego i wpaść w ramiona, oznajmiając mu tę jakże wspaniałą wiadomość, biegnę jak opętana. Biegnę, w ogóle nie zwracając uwagi na to, co dzieje się dookoła. Może to dlatego mina Bartmana z rozanielonej staje się przerażająca? Może dlatego słyszę pisk hamulców samochodowych? Może dlatego czuję taki cholerny ból po lewej stronie swego ciała? Może dlatego ląduję z łoskotem na chodniku?
Mam wrażenie, jakby przeszłość powróciła, tyle że w nieco innym wymiarze. Znów wszystko boli, znów czuję zapach krwi, widzę ją oczami wyobraźni, widzę, jak płynie po płytkach chodnikowych. Światło już tak nie razi, nie parzy. Wręcz przeciwnie, jest takie błogie, przyjemne. Zmusza do przymknięcia oczu.
- Honorata! - jego ogromne dłonie przenoszą mnie na jego kolana. Brodzi palcami po mojej umazanej, zapewne ciemnoczerwoną cieczą, twarzy. Odgarnia kosmyki lepiące się do policzków. - Spokojnie, karetka już jedzie.
Nie mam pewności, czy zdąży. Nie mam pewności, czy to właśnie nie ostatni litr krwi wypływa z mojego ciała. Niczego nie jestem pewna. Nie wiem, czy za kilka dni nie będzie płakał na moim pogrzebie, nie wiem, czy za parę lat nie znajdzie sobie innej, lepszej. Nic nie wiem. Jedynie czuję. Ból. Srogi, cholerny.
- Zbyszku, obiecaj mi coś - mruczę, choć wcale nie jest mi łatwo.
- Wszystko, kochanie - widzę, jak łzy napływają mu do oczu. Widzę, że i jemu nie jest łatwo. Bo jak może być, skoro w każdej chwili jego tymczasowa wybranka serca może odejść, może zostawić go samego?
- Obiecaj, że jeśli przeżyję, to nie pozwolisz stracić mi tego dziecka. Pomożesz mi, może niedosłownie, donieść je aż do momentu rozwiązania.
O nic nie pyta. Przytula moje odrętwiałe ciało do siebie. A ja wiem, że w takiej scenerii mogę umierać. I to w każdej chwili. Nawet teraz.
no, to dotrwałyśmy do końca tej historii.
tak, już więcej nie zobaczymy się z Sonią, Grześkiem, Honoratą i Zbyszkiem.
dziękuję, że tu byłyście, że przeżywałyście to razem ze mną.
powiem wam tylko tyle - to najbliższa memu sercu opowieść. dlaczego? bo pozostałe zawierały w sobie samą fikcję, fakty wyssane z palca. a tu każdy rozdział miał coś ze mnie, z mojego życiorysu, z mojej przeszłości.
tak na koniec - dedykuję ją moim przyjaciołom, Mateuszowi i Kaśce, bez których tak naprawdę to by w ogóle nie powstało.
mam nadzieję, że tam, gdzie teraz jesteście, jest o wiele lepiej niż tu, na Ziemi. [*]
i wiedzcie, że za wami tęsknię. cholernie mocno.
a jeśli ktoś miałby ochotę na coś nowego, to zapraszam tu:
start pierwszego sierpnia.
dzięki raz jeszcze.
+ niespodzianka na perwersji, o ile ktoś ją jeszcze pamięta.
O cholera. Czyli trójka z czwórki bohaterów zmarła? Przeraża mnie to, że ta historia w jakiejś części opisuje Twoje życie.. Znaczy, że to przeżyłaś. Bo jest to cholernie trudna historia.
OdpowiedzUsuńCiężko mi pozbierać myśli. Sonia kochała Grześka, bardzo bardzo mocno. Ciekawe, czy on ją też.. Zbyszek na pewno kochał Honoratę z wzajemnością, tak samo jak te nienarodzone dziecko. Strasznie smutne zakończenie, bo nierozwiązane. A ja nie potrafię wyobrazić sobie happyendu :(
Trzymaj się mocno <3
Miałam już wyłączyć komputer, bo powieki niemal mi się same zamykały, ale coś mnie tchnęło i zajrzałam na kontrastowych, żeby zobaczyć, czy jest nowy rozdział. I był. :*
OdpowiedzUsuńKurczę, mimo iż wiedziałam o tej trudnej dla Ciebie historii, to po cichu liczyłam na jakiś mały, malutki, maluteńki happy end... Przeliczyłam się chyba. Kretynka ze mnie.
Sonia i Grzegorz... Sama nie wiem, co o nich myśleć. Czy Łomacz był warty tego, by Sońka poświęciła dla niego swe życie? Czy naprawdę go kochała, czy to było tylko takie odczucie? Wątpię w to, żeby on ją kochał. On ją traktował jak dziewczynę do zaspokajania swoich potrzeb seksualnych, a przynajmniej ja to tak odebrałam...
Myślałam, że wątek Honey i Zbyszka zakończy się pozytywnie. I kiedy czytałam o tym, że Honorata ponownie jest w ciąży, poczułam gdzieś tam wewnątrz takie ciepło, uśmiech na twarzy się też pojawił, lecz chwilę później zniknął, a w oczach znów pojawiły się pojedyncze łzy... Szczęście chyba nie było im pisane, a szkoda, bo tworzyli taką wspaniałą i idealną parę... :(
Smutno. Smutno mi, bo prawdopodobnie i Miodzik, wraz ze swoją malutką Kruszynką, również opuścił ten świat... Szkoda, że to już koniec. Teraz każda z nas będzie się mocno zastanawiać nad tym, jakie było zakończenie. Czy karetka zdążyła na czas? Czy przeżyła...?
Dziękuję Ci, Caro, za tę historię! :* Wiem, że nie było Ci łatwo podczas jej tworzenia i, że wszystkie wspomnienia wracały jak bumerang... Dlatego wielki szacunek dla Ciebie, że potrafiłaś to napisać! :* ♥
Ściskam Cię bardzo mocno! :*
Pati.
Czy dla tego opowiadania istnieje choć cień szansy na pozytywne zakończenie? Może nie, a może tak. Wiem jedno kobieta, która właśnie dowiaduje się, że nosi pod serce dziecko, wyczekiwane i upragnione nie włazi na ulicę w ten sposób. Instynkt na to nie pozwoli, bo za wszelką cenę chce chronić to maleństwo. Czemu ona tak nie uważała hmmm?? Ja się nie zgadzam!
OdpowiedzUsuńJeśli zreczywiście wszyscy nie żyją, to co ze Zbyszkiem? Przecież to ogromna tragedia. Jak wielkie piętno odciśnie na nim ta pętla nieszczęść i fatalnych zbiegów okliczności?
W ostatnich dwóch rozdziałach polubiłam Sonie, ale żeby skakać z mostu. Łzy w oczach miałam czytając ten rozdział. A ja sobie wyobrażam że Honorata i Zbyszek żyli długo i szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńRano jak zwykle weszłam na bloggera. Zobaczyłam, ze napisałaś. Zajrzałam na twojego bloga, zaczęłam czytać rozdział, po czym nie wiedziałam co myśleć, co zrobić. Jestem rozdarta na kawałki.
OdpowiedzUsuńSonia tak bardzo kochała Grześka, że poświęciła swe życie. Dla niego. Okazuje się, że Honorata jest w ciąży, ale ona biegnie, biegnie wprost na sam środek ulicy? Potrąca ją auto, umiera.
Dziękujemy Ci za ten blog, wiemy, że zadałaś sobie wiele trudu, by go napisać. :) ♥
Jest niespełna południe, a ja już mam zrypany dzień. Honorata nie umarła, prawda? Napisz, że nie, proszę. Sońka, dlaczego ty do cholery skoczyłaś za tym sukinsynem? A może ona po prostu tak chciała, chciała skończyć ze wszystkim? Może, ale i tak jest mi jej cholernie szkoda. Czemu? Bo kochała tego drania? Może dlatego. I proszę cię, wrzuć tu taki mały dodatek jak na perwersji. Ja chcę wiedzieć czy Honorata umarła, czy Bartman nie zapłakał się na śmierć. Chociaż w sumie mogę sobie na to odpowiedzieć sama po ostatnich słowach w rozdziale.
OdpowiedzUsuńDziękuję ci strasznie za to opowiadanie, tą historię. Do następnego? :)
Kuźwa, no! Grzesiek nie był wart tego co zrobiłaś Soniu. Łomacz, coś ty do cholery narobił? Doprowadziłeś do tragedii. Honorata poroniła. Sońka z miłości skoczyła z mostu. Brakowało tylko tego nieszczęsnego wypadku. Następny do sprowadzenia na drugi świat, Bartman?
OdpowiedzUsuńDziękuję za to opowiadanie.
Buziaki, Kinga :*
Smutny koniec, każda z par niezbyt szczęśliwie rozwiązała swoją sytuację. Łomacz, który popełnia prawdopodobnie samobójstwo ze strachu przed więzieniem. Honorata skoczyła za nim i faktycznie, nie warto było ginąć za takiego kogoś. Pokochała go, ale i tak nie potrafiłaby żyć z nim, znając jego czyny.
OdpowiedzUsuńHonorata, szczęśliwa mama, mogła faktycznie przejść przez tą ulicę jak człowiek, zostaliby na bank rodzicami w spokoju. Nie może znów stracić dziecka i opuścić Zbyszka, przecież teraz miało być już dobrze.
Doskonale wiem, jak to jest dawać ogromną część siebie w historii. Emocjonalne przywiązanie pozwala pisać inaczej niż zwykle. Gratuluję spełnienia :)I oczywiście zawitam na nowym dziele :)
Pozdrawiam
Dlaczego???
OdpowiedzUsuńKurde... czyli że oni nie żyją?
OdpowiedzUsuńTo straszne. Przecież kobieta, która dowiaduje się, że będzie matka nawet po takich przejściach powinna żyć i dotrwać rozwiązania, wychowywać to dziecko, patrzec jak dorasta i się rozwija
moim zdaniem Sonia jest żywym dowodem że z miłości można pójść nawet w ogień, chociaż w tym przypadku bardziej w wodę. Do napisania na nowym :)
Boże, jakie to wszystko jest cholernie niesprawiedliwe :c Grześkowi sie należało, to oczywiste. Ale Sionia? A zwłaszcza Honey :c Zawsze na twoich opowiadaniach ryczę -_-
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że nie dowiemy się, czy Honorata przeżyła... I tak będę wierzyc, że nie umarła i będzie miała z Zibim dziecko. Ba, gromadkę.
Dziękuję za te historię. Wiem, że nie łatwo było Ci ją napisać, bo przecież niektóre wątki były 'Twoje'. Jeszcze raz dzięki :*
Perwersja *.* ♥
Tego, co działo się w tym rozdziale nie spodziewałam się, zupełne zaskoczenie. Sonii i Grzesiowi życzę więcej rozsądku oraz by wszystko się ułożyło, nie ważne czy na ziemi, czy po drugiej stronie, by byli razem. Sonia powinna dostać szanse i pójść do nieba. A Grzesiu? Obojętnie gdzie byle razem z nią.
OdpowiedzUsuńHonorata i Zbysiu... hm... Honey to dziwna osoba i mam wrażenie, że strasznie nie dojrzała. Zbyszek powinien dać sobie z nią spokój.
Mi bliscy tutaj są Sonia i Grzesiu.
Pozdrawiam :)
Kurcze jakie zakończenie. Nie mogłaś już darować tej biednej Honoracie. Ona tyle przeżyła. Straciła dziecko, została zgwałcona, dowiedziała się, że znowu jest w ciąży, a chwilę później wpakowała się pod samochód. To chyba jak dla niej za dużo. W mojej wyobraźni są same dobre zakończenia więc wszyscy co się w jakimś tam sposób wtargnęli na swoje życie w tym rozdziale przeżyli. Chyba jestem zbyt wielką optymistką, ale cóż bywa ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje za kolejną piękną i wzruszającą historię i czekam na kolejne ;)
pozdrawiam ;*
Ja Cię podziwiam, że zdecydowałaś się powrócić do wspomnień i napisać je tak inaczej niż było na prawdę w życiu realistycznym. Ja też się ostatnio biję z myślami o tym, czy by nie napisać opisać tego co się wydarzyło, ale chyba nie umiem. Nie umiem przez pisanie tak otworzyć się przed światem...
OdpowiedzUsuńAle może tak od początku... Dziękuję za Kontrastowych, Sonie, Grześka, Honoratę, Zbyszka i te małe kruszynki... dziękuję, że mogłam niejako Cię zrozumieć, lepiej poznać. Po prostu. DZIĘKUJĘ.
Sonia i Grzesiek. Od początku para niemoralna, ale na końcu i niespotykana, bo trudno znaleźć osobę, która by, nawet jeśli była by mocno zła na drugą, skoczyła za nią z mostu. Przecież nie wiadomo czy Łomacz by nie przeżył, a może on już sobie na brzegu siedział, a ona się zabiła. Ona go kochała, on ją jedynie wykorzystywał...
Honey i Zbyszek. Para idealna? Przynajmniej dla mnie tak... Oni się kochali, a znowu coś ich rozdzieliło/rozdzieli. Przecież oni nie zasługują na to, żeby cokolwiek ich rozdzieliło, zniszczyło po raz kolejny życie. Oni zasługują na dozgonne szczęście. Dlatego ja wierzę, że Ona nie umarła, że dzidziuś urodzi się i już za kilka miesięcy zostaną rodzicami :) Ja wierzę i przynajmniej w mojej głowie tak właśnie będzie :)
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Smutno. I nic więcej nie napiszę. W sumie to dodam jeszcze, że cholernie podobało mi się to opowiadanie. I tyle.
OdpowiedzUsuńDlaczego ja jestem przekonana że Honorata umarła? Może dlatego że ostatnio mam bardziej pesymistyczny niż dobry nastrój, a moje życie wydaje się czarne i szare. Szkoda mi jej bo dowiaduje się o dziecku, dziecku którego tak naprawdę już nigdy mogła nie mieć. Szkoda mi Zbyszka i tego co przeżyje po jej stracie. Szkoda mi też Soni bo może to irracjonalne ale ją lubiłam i coś tak czułam ze kocha tego pierdolniętego skurwiela jaki jest Łomacz. A Grzesiek to chyba jedyny który zapłacił za swój grzech, a może i nie bo wybrał śmierć a powinien zgnić w więzieniu.
OdpowiedzUsuńDziękuję za to opowiadanie, za to ze każda twoja historia jest tak rożna od poprzedniej a każda wciąga tak samo :)
po cichu jednak liczyłam na jakieś dobre zakończenie, bo bardzo polubiłam Honoratę, chociaż wbrew pozorom Sonię też. szkoda tylko, że pokochała takiego podłego człowieka, jak Grzesiek. A Honey i Zbyszek zasługują na szczęście. drugie dziecko może być drugą szansą? chyba tak.
OdpowiedzUsuń+ dziękuję ci za to opowiadanie. i podziwiam cię. ja chyba nie byłabym zdolna do wracania do przeszłości i dzielenia się swoimi przeżyciami.
Twój Grzesiu jest taki niedobry, ze aż mam ochotę mu przywalić, a szkoda, bo ja tak bardzo lubię Łomacza. Każda twoja historia jest wspaniała, niesamowita i nad wyraz wyjątkowa i tak jak każdej tej również będzie mi bardzo brakowało. Kocham <3
OdpowiedzUsuń~Sophie ze slowaszeptem.blogspot.com // mam lenia i nie chciało mi sie zalogować.
P.S I na Kubiaczku też będę , i na perwersję zajrzę.
Nie wiem po jaką cholerę liczyłam na szczęśliwe zakończenie? Chociaż widziałam, że ta historia od początku była pisana w ciemnych barwach. Taka moja głupia nadzieja. Strasznie mi szkoda Honoraty. Tyle przeszła, a tu jeszcze na koniec taka tragedia. Dziewczynie należało się trochę szczęścia, w przeciwieństwie do Łomacza i Sońki. Aczkolwiek ta na koniec przybrała postać 'tej dobrej' Nie wiem co tu jeszcze napisać. Lubię Grześka, ale w tej historii życzyłam mu jak najgorzej.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, że potrafiłaś odkopywać swoją przeszłość i tak ją opisywać. Wiem, że to musiało być straszne.
Cóż skoro dodałaś bonusik to muszę dokończyć czytanie perswazji, a szczeniackiej hipotermii na pewno mnie znajdziesz.
Od kiedy wspomniałaś, że ta historia jest w jakimś stopniu na podstawie twojego własnego życia to zastanawiam się, który dokładnie fragment mógłby pochodzić z twojego życiorysu. Po przeczytaniu ostatniej części już się nad tym nie zastanawiam, bo nawet ciężko mi jest sobie wyobrazić, że musiałaś zmierzyć się z czymś takim, ze śmiercią przyjaciół.
OdpowiedzUsuńMogę Ci tylko napisać, że ta historia była zupełnie inna od tych które do tej pory czytałam, ale czemu mnie to w ogóle dziwi? Twoje historie wszystkie są inne i wszystkie mają to coś, co nie pozwala się od nich oderwać.
Nawet nie chcę myśleć jak się będzie czuł Zbyszek, gdy Honoracie nie uda się wyjść z tego wypadku. Nie mogę zrozumieć dlaczego dobrzy ludzie, którzy zasługują na szczęście, na swojej drodze muszą ciągle mierzyć się z trudnościami. To naprawdę smutne. Sonia i Grzesiek nie byli święci, ale samobójcza śmierć to nie jest rozwiązanie na to, by załatwić swoje problemy.
Pozdrawiam i dziękuję za tę historię ;***
Czytam i czytam i kurwa chyba oczom nie wierzę. Dopiero co czytałam o śmierci żony i dziecka na łabędzim śpiewie a tu kolejne tragedie. No ale śmierć była dla Grześka lepsza od gniciu w pierdlu. Rozumiem to. Ale o dziwo rozumiem też Sonię. Chyba też bym skoczyła. W miłości robi się często takie wyskoki.
OdpowiedzUsuńNo i tak już się cieszyłam, że Zbysiu, że Miodzik, że mini Zbyś lub mini Miodzik, że happy end, że żyli długo i szczęśliwie.... Cóż może w efekcie tak będzie :)
Dziękuję za każdy rozdział kontrastowych :* Każdy był magiczny i wyjątkowy. Tak jak wszystkie dzieła wychodzące z Twoich rąk :*
Pozdrawiam, F. :*
Ojej napisałam taki ładny komentarz a go usunęło
OdpowiedzUsuńNormalnie się obrażam !!!!!
Chamstwo !!!
A tak wogóle to ja się nie zgadzam żeby to się tak skończyło !!! Nie nie nie !!
Łomacz będzie żyć i zapłaci za swoje wszystkie czyny, zgnije w więzieniu !!
A miodzik ...
Honorata i Zibi będą żyć długo i szczęśliwie i będą wychowywać gromadkę cudownych dzieciaczków !!
Chcę ci podziękować za to opowiadanie bo było genialne. Zresztą jak wszystkie twoje !!!
Dzięki za to że zawsze byłaś, że jesteś i że Będziesz mam nadzieję że bardzo bardzo długo !!
Chciałabym kiedyś pisać tak jak ty
Do zobaczenia na Kubiaczku
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)
JAK TO KONIEC!? To niemożliwe! :( dlaczego tak to się kończy :( szkoda... ale muszę przyznać, że to opowiadanie było wyjątkowe i będzie mi go brakowało. Nie wiem co myśleć o nich wszystkich... Najbardziej poszkodowany jest Zbyszek czy został sam czy Honorata umarła? tak wiele pytań pozostanie bez odpowiedzi...
OdpowiedzUsuńJuż koniec?? Szkoda, że tak szybko. Będzie mi bardzo brakować tej historii. Teraz zastanawiam się co stało się ze Zbyszkiem i Honoratą? Czy ona żyje, czy są razem i czy urodziła dziecko? Mam jednak nadzieję, że wszystko jest dobrze i że będą żyć długo i szczęśliwie ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze? Co do Sonii i Grzesia wiedziałam, że to się źle skończy. Tchórz pierniczony, nic więcej. Lepiej uciec tam gdzie cię nie dopadną niż odpowiedzieć za nieszczęście innych, którego się jest winowajcą.
OdpowiedzUsuńMimo to szkoda mi ich.
Co do Zbyszka i Honoraty to miałam wrażenie, że tu skończy się dobrze. Kontrast byłby, ale lipa. Myślałam, ze im się ułoży. Nie daj się zwieść, iśka, następnym razem... Naprawdę nie wiem dlaczego tak zareagowała na wieść o ponownej ciąży. W sumie nikt tego nie wie, prócz ciebie i osób, które były w podobnej sytuacji. Biedny Zbyszek. Naprawdę musiał to przeżyć. Najprawdopodobniej Umarła w jego ramionach. Ale ja sobie dopowiem, że przeżyła i jakoś się pozbierali. A co !:P
Dziękuję za to wyjątkowe opowiadanie. Ciesze się, ze kiedyś trafiłam do ciebie i zostałam. To było magiczne, wyjątkowe. Zapadnie mi w pamięć.
Dziękuję jeszcze raz. Musze się jakoś pogodzić z takim zakończeniem.
Pozdrawiam.
iśka
Honorata nie może umrzeć, po prostu nie może. Śmierć Soni, Grześka i Honoraty byłaby zbyt dużym piętnem dla Zbyszka. Ona przeżyje i urodzi dziecko.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, że stworzyłaś to opowiadanie i że mogłam je czytać, że mogłam przeżywać ro wszystko razem z bohaterami i że mogłam czekać z niecierpliwością na nowe epizody. Dziękuję ;*
Będąc szczera to nie jestem w stanie nic teraz napisać. Płaczę, tak płaczę. Jeszcze ten Twój komentarz pod rozdziałem złapał mnie za serce. Nic nie dam rady z siebie wyciągnąć, przepraszam, że na koniec nie mogę godnie skomentować tego dzieła.
OdpowiedzUsuńŻyczę szczęścia i pozdrawiam,
Donieek :**
Koniec? No tak, jak koniec to z mocnym akcentem - już się chyba o tym przekonałam. Nie mogę nadal dojść do siebie, wiesz?
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, teraz z biegiem opowiadania zauważyłam, że cała historia mogła się wydarzyć naprawdę, a siatkarze tu tylko użyli swoich nazwisk.
Taki Łomacz - zaspakajał swoje potrzeby gdzie popadnie. Nawet jeśli miało to kogoś zniszczyć. I proszę bardzo, zabił dwie osoby. Dlaczego? Bo robił wszystko tylko dla siebie.
Sonia - wcale nie lepsza od Grześka. Z taką różnicą, że w niej się pojawił na końcu człowiek. Pokazała, że jej serce bije i potrafi je ruszyć.
Zakochała się w facecie bez serca. Oddała za niego życie, chociaż wcale nie był tego wart.
Honorata - wiodła spokojne szczęśliwe życie, a tu nagle taki Łomacz postanowił ją sobie zgwałcić. Straciła dziecko, a dla kobiety to największa tragedia. Może je stracić drugi raz. Jej życie ponownie się rozsypuje, kiedy już prawie je posklejała.
No i Bartman - on też cierpiał. Stracił jedno dziecko, a teraz może stracić drugie. Mało tego! Swoją narzeczoną.
Przepraszam, ale po prostu musiałam podsumować każdego bohatera. Prawdopodobnie sama dla siebie, dla większego zrozumienia.
Dziękuję Ci za tą historię, była naprawdę... nie wiem jakiego słowa użyć, bo "zajebista" tutaj chyba nie pasuje. To opowiadanie było świetne, cudowne... jedno z najlepszych.
buźki ;*
Zakręcona :)
Niespodzianka na perwersji? Biegnę *.*
Przy okazji zapraszam na dzisiejszego Zbysia: http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/
Nawet nie wiesz, jaką przyjemność sprawiło mi przeczytanie zaległych rozdziałów na raz. O ile zakończenie tej historii można nazwać przyjemnym...
OdpowiedzUsuńZatkało mnie, kompletnie. Spodziewałam się, że dojdzie do tragedii, ale liczyłam że to Łomacz oberwie cios na wagę życia i to od Zbyszka. A nie Bogu ducha winna Honorata, która na nowo zaczęła cieszyć się macierzyństwem. Nie Sonia, która okazała jakieś cechy ludzkie i mimo wszystko zaczynałam ją lubić. Nie Zbyszek, który zasługiwał na szczęście, a teraz traci narzeczoną i kolejne dziecko. A Grzegorz, który powinien zostać wykastrowany a potem spalony żywcem na stosie, zwyczajnie wyszedł z nich wszystkich najlepiej, bo uniknął odpowiedzialności przez samobójstwo. Chyba że przeżył i zgnije resztę życia w pierdlu albo na wózku. Może jedno i drugie? Mógł złamać kręgosłup i to chyba byłaby dla niego największa kara.
Nie wiem, jak po tym wszystkim będzie żył Zbyszek. Jeżeli Miodzik nie przeżyje, to pewnie kompletnie się załamie, bo przecież ona była dla niego całym światem. A jeśli Honey odratują, ale straci dziecko, to z kolei trauma dla nich obojga. Ostatnia możliwość- przeżyje i ona i dziecko. I ta opcja z tych trzech satysfakcjonuje mnie najbardziej, choć zdaję sobie sprawę że raczej nie tak było na prawdę.
Pokochałam Kontrastowych od pierwszego zdania, od piosenki Hucza, od cudownych bohaterów. I będę tęsknić za tym opowiadaniem, chyba najbardziej ze wszystkich Twoich jakie dotąd czytałam. Bo ono było najbardziej autentyczne, łapało mnie za serce za każdym razem, utożsamiłam się z bohaterami i przeżywałam ich tragedie jakbym brała w tym udział. Może właśnie dlatego, że wplotłaś tu swoją historię? Podziwiam Cię, Caro, ja chybabym tak nie umiała. Jesteś najwspanialsza. Przyjaciele zapewne mocno Ci kibicowali z Góry i będą.
Całuję i jeszcze raz dziękuję, S :*
Nie wierzę. Nie wierzę, że to się tak skończyło..
OdpowiedzUsuńDlaczego Sonia skoczyła za Łomaczem? Dlaczego tam było tak płytko? Dlaczego nie mogła przeżyć? Dlaczego?
Dlaczego Honorata nie była bardziej uważna? Dlaczego musiała wpaść pod ten samochód? Dlaczego nie będzie mogła wychować ze Zbyszkiem nienarodzonego dziecka? Dlaczego?
Cholernie przykro. Łzy mi spływają po policzkach.
Co mam napisać?
Dziękuję ;* Dziękuję za tą historię, że byłam jej częścią, że mogłam ją czytać ;*
Dziękuję za wszystko :*
Pozdrawiam ;**
Ją wierze, że dla Honoraty i Zbyszka ta historia skończyła się dobrze. Wierze, że wyszła cało z wypadku, urodziła slicznego bobaska, wybrała piękna suknię slubna, zawirowala w rytm pierwszego weselne tańca. Wierzę, że to nie był ich koniec, a dopiero początek. Może to z mojej strony naiwne, ale właśnie w to wierzę.
OdpowiedzUsuńNie tak też powinien skończyć się los Grzeska. Śmierć nie jest żadna karą. Jest jej u uniknięciem. Jest ucieczka przed sprawiedliwością. A on powinien zapłacić za swoje czyny. Owszem, karą powinno być jego życie, ale nie w ten sposób. Powinien zostać go pozbawiony przez lata więzienia, a nie przez skok.
Sonia. Jej mi szkoda. Szukała sprawiedliwości. Starała się, by grzesiek poniósł właściwą karę. Nie wyszło. Dodatkowo w imię tej sprawiedliwości złożyła własne życie.
Kontrast był tu głównym bohaterem. Cichym, wręcz niemym. Od pierwszego zdania. Mam nadzieję, że jest też ostatnim bohaterem. Że naznaczy różnice między parami. Oddzieli grubą kreską śmierć i życie.
Wspomnialas o swoich przyjaciołach. Mam nadzieję, że tam gdzie są teraz jest im lepiej.
Buzziaki :*
P.S. Bardzo się ta historią wzruszył, Kochana :)
:-(:-( Dlaczego Honoratę spotkało tyle nieszczęść? Mam nadzieję że udało się jej i dziecku wyjść z tego cało, chociaż rozum mówi mi, że ona tam umarła w objęciach Zbyszka.
OdpowiedzUsuńRany ale dramatyczne zakończenie:/ mialam cicha nadzieje, że dowiemy sie czegoś więcej...jedynie sami możemy dopowiedzieć sobie reszte. Całe opowiadanie (jak każde w Twoim wykonaniu) świetnie się czytało:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
piękny blog i świetne posty <3
OdpowiedzUsuńagrestaco6.blogspot.com
Siostra Winiarskiego, która nie potrafi się powstrzymać od wielu rzeczy! Bo przecież tyle pokus jest na świecie.Tyle klubów do zaliczenia, tyle dragów do wzięcia. Tylko, że jeśli coś się wyda, trafi na okładki gazet, a nie może zepsuć reputacji bratu. Ale życie jest krótkie i trzeba z niego korzystać, więc co jej szkodzi? Staje jej coś na przeszkodzie? Tak! BRAT!
OdpowiedzUsuń"Podchodzi do ciebie, chce cię pocałować, ale ty uchylasz głowę. Nie lubisz zbytnich pieszczot, liczy się dla ciebie tylko i wyłącznie przyjemność, kolejne przygody, nic więcej. Bez pocałunków, bez pieszczot , bez niczego. Tylko sama przyjemność.
–Spierdalaj! -mówisz do niego. Na początku jest trochę zaskoczony, ale posłusznie wychodzi, zostawiając na łóżku kartkę z numerem telefonu. Wiesz , że nie zadzwonisz, z każdym przeżywasz tylko jedną przygodę. Wstajesz z krzesła i idziesz w stronę łóżka. Podnosisz kartkę, drzesz ją na kawałki i wyrzucasz do kosza."-Zapraszam na moje nowe opowiadanie, będzie to historia Aśki, siostry Winiara i ...............-jej wybranka! Mam nadzieję, że wejdziesz, zobaczysz, może skomentujesz...:)
http://szczerewyznaniaa.blogspot.com/
Buziaki :*
K.
Przeczytałam...na raty...za jednym podejściem nie byłam w stanie...Opowiadanie Genialne...
OdpowiedzUsuń